środa, 3 sierpnia 2011

Czy wiesz, że cienie na twarz Mony Lisy były malowane dymem?


Badacze odkryli kolejną tajemnicę malarstwa Leonarda da Vinci. Cienie na twarzy Mony Lisy nie były malowane pędzlem, lecz dymem. Dzięki technice sfumato Leonardo uzyskał piękne, łagodne przejścia światłocienia, sprawiające wrażenie oglądania obrazu przez mgiełkę.
Głębokie cienie i wrażenie mgiełki Leonardo da Vinci uzyskał za pomocą odymiania obrazu. Wcześniej sądzono, że musi mieć to związek z bardzo cienką warstwą glazury, pokrywającą farbę. Okazało się, że zwykł on malować twarze podstawowymi barwami i dopiero później tonować odcienie i cienie. Precyzja da Vinci była wręcz niesamowita - warstwa glazury o grubości zaledwie kilku mikrometrów nakładana była trzydziestoma lekkimi ruchami pędzla, przy pomocy szkliwa barwionego różnymi pigmentami - między innymi magnezem czy tlenkiem ołowiu.

1 komentarz: