czwartek, 28 sierpnia 2014

Sztuka zmysłowego odbierania kolorów

Czy wiecie, że można smakować kolory? Dowiedzmy się więcej na ten temat, warto, muszę kiedyś malując uwzględnić taką wiedzę... Na pewno wykorzystują ją spece od reklamy i marketingu, ale ja wolę myśleć o sztuce pełnej gry zmysłów, niż o komercji. Wolę smakować czerwień, zieleń, cytrynowy...już niemal je smakuję :-)

Smak kolorów


Autor: Tomek Urban


Czy kolory mogą mieć smak? Wbrew pozorom tak, mają i to czasem bardzo intensywy. Duża część kolorystyki przedmiotów (w szczególności artykułów na sprzedaż) jakie nas otaczają ma swoje przyczyny... właśnie w smaku... 


Duża część kolorystyki przedmiotów (w szczególności artykułów na sprzedaż) jakie nas otaczają ma swoje przyczyny... I gwarantuje Ci, że z manipulacjami kolorem masz do czynienia na co dzień - choćby zwykłe masło, które w naturze jest BIAŁE (no może lekko kremowe). W sklepie natomiast jest ŻÓŁTE! Barwione jest czerwoną marchewką, a dokładniej karotenem... nie w celach zdrowotnych (choć i te są implikacją), ale w celach akceptacji społecznej (po prostu tak się przyjęło - zagadką dla mnie jest skąd? - najprawdopodobniej po prostu białe wydawało się za mało tłuste). Kiedyś dorwałem w sklepie na spróbowanie masło kozie - powiem normalnie szok - było białe!!!

No ale to rzecz jasna nie wszystek sztucznego dobarwiania produktów dla lepszego ich społecznego odbioru, wystarczy spojrzeć na błękit butelek PET z wodą mineralną. Wiem wiem, miało być o smaku kolorów, ale gwarantuje Ci, że woda mineralna z brązowej butelki już nie będzie miała kryształowo czystego smaku). Przykładów można by mnożyć, istnieje cała masa różnego rodzaju metod barwienia artykułów spożywczych, które kierowane są tylko i wyłącznie odczuciem konsumenta co do danego wyrobu. I jak czasem ma to wytłumaczenie takie, że podczas procesu produkcji wyrób traci swój kolor i potem trzeba je dobarwiać (np. mięso), tak w niektórych przypadkach jest już czystą manipulacją, np. chleb barwiony karmelem by wyglądał jak razowy, czy też jako z żółtym żółtkiem od kury karmionej barwnikami.

Dla lepszego pojęcia czym jest smak kolorów. Proponuję tu małą zabawę - musisz zdobyć jakieś barwniki i aromaty spożywcze i pobawić się nimi (zrobić napój o truskawkowym smaku w kolorze zielonym, a pomarańczowy w kolorze niebieskim, miętowy zaś w kolorze czerwieni). Gwarantuje, że po takiej zabawie, szybko zrozumiesz do czego służą barwniki spożywcze. Proponuję też wybrać się po zakup lodów i spróbować kupić czekoladowe w innym kolorze niż brązowy, a truskawkowe w innym kolorze niż różowy. Przy pomocy barwników i aromatów zrobienie czegoś takiego to nie problem- pytanie tylko kto zje czekoladowe lody w kolorze fioletu? A jak lubisz zabawy wyobraźnią proponuję galaretkę smakową o smaku kiwi lecz bez dodatku barwnika.

Jeżeli zdobycie barwników będzie trudne możesz wykorzystać kolorowe oświetlenie do innej zabawy. Ciekaw jestem czy ktoś zechce jeść czerwone krwiste mięso w zielonym oświetleniu (mięso będzie bardziej czarne niż czerwone), a świeże zielone brokuły w czerwonym oświetleniu (kiedy to te z kolei będą czarnawe). Natomiast na romantyczne spotkania przy winie proponuję żółte oświetlenie :P Ta reakcja na światło związana jest z powstawaniem zjawiska koloru. Przykładowo abyśmy mogli zobaczyć zieleń, potrzebna jest wiązka światła z zieloną falą włącznie. Zielone rzeczy pochłaniają (absorbują - jak to ładnie naukowcy nazywają) czerwone (i po części niebieskie) części światła, a odbijają zielone. Jeżeli więc zielone rzeczy nie mają co odbijać, a mają co absorbować to będą wydawały się nam czarne (brak zielonego i obecność czerwonego spektrum w wiązce światła).

Teraz na podsumowanie tego rozdziału spróbuj oszukać wykrywacz kłamstw i wypowiedz zdanie: 'Kolory nie mają smaku'.

 


Autor Tomek Urban, zaprasza do swojego sklepu, gdzie możesz kupić kolczyki w różnych kolorach. Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

O sztuce dokonywania wyborów i nie tylko

Dziś mam dla Was ciekawy artykuł - do dyskusji. Zawsze, w każdej niemal chwili, dokonujemy wyborów... poczytajmy o innego rodzaju sztuce... sami oceńcie, a właściwie zacznijmy od czegoś zupełnie innego (ale tylko z pozoru), od względności ocen moralnych. Tak, tak, nie sztuką jest oceniać czyjeś wybory zupełnie z zewnątrz, bezkontekstowo, sztuką dostrzegać względność takich ocen. Szczególnie polecam wyszukane przykłady, po pierwszej dość sztywnej i surowej części, są idealnym "zejściem na ziemię", ale ciekawa jestem Waszych komentarzy. Lubię kontrowersyjne tematy, bo wywołują dyskusję, emocje, ale i rozbudzają ciekawość c.d., a to już sztuka ;-)

O względności ocen moralnych


Autor: Hamilton Starszy


"Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra - tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności - dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.
Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych"

- z dogmatu o nieomylności papieża.



Podkreśliłem moralności nie bez powodu. Praktycznie pod to pojęcie można podciągnąć wszystko. Każde działanie człowieka zawiera jej pierwiastek.

Relatywizm moralny to coś co kościół katolicki ostro potępia. Prawdy biblijne zebrane przez ojców kościoła, poparte autorytetem Ducha Świętego, który ich natchnął w tym dziele są jedynym drogowskazem i prawdą, a nieomylny mocą swego papieża kościół skałą, bez którego pośrednictwa zbawienie jest niemożliwe. Inne drogi to drogi prowadzące wprost w czeluście ogni piekielnych. Kościół za wszelką cenę chce otrzymać monopol w tej dziedzinie.


Prawda jest taka, że istotne są te i tylko te wartości, które mają mają znaczenie uniwersalne, ponadczasowe, ponadwyznaniowe i nie są niczyją własnością, w tym również kościoła.


Gdzie musiałby schować się dzisiaj Bóg ze wstydu, gdyby wysłuchał próśb obrońców moralności strącając do piekieł te tancerki z paryskich kabaretów, które miały odwagę zatańczyć kankana, gdy dziś całe rodziny siadają przed telewizorem, (może nawet i książęta kościoła, nie jestem złośliwy - nic w tym złego) i oglądają skąpo ubrane pretendentki do tytułu np. Miss Polonia czy Miss World.

Przenieśmy dowolną dziewczynę z dowolnej plaży europejskiej, ba dziewczynę w mini spódniczce do Jerozolimy w czasach Chrystusa. Nie przeżyłaby kwadransa. Zostałaby ukamienowana. Wówczas sprawcy chodzili w chwale, dziś każdy sąd w cywilizowanym świecie skazałby ich na wyroki wieloletniego więzienia.

Oprócz incydentu z nierządnicą, której Jezus ratuje życie nie ma w Biblii słowa potępienia dla tych barbarzyńskich praktyk. Jezus nie potępia kobiety, ale i nie potępia jednoznacznie też tego rodzaju zbrodni. Jak to się ma do piątego przykazania.

Mówiąc o moralności przypomina mi się taka oto opowieść :


Dwóch mnichów z klasztoru o bardzo surowej regule czystości przechadzało się wzdłuż rzeki. W pewnym momencie ujrzeli na brzegu nagą kobietę wyrzuconą na brzeg. Jeden z nich pamiętny złożonych ślubów czystości odwrócił szybko głowę, wbił swe bogobojne oczy w niebo i czmychnął z modlitwą na ustach do swej celi. Drugi podszedł do niej, nieprzytomną wziął na ręce, zaniósł do swej celi, ocucił, ogrzał, ubrał, nakarmił i wysłał do domu.
Nazajutrz pierwszy z nich poszedł do przeora i zdał mu szczegółową relację z całego zdarzenia, domagając się stanowczej i srogiej kary dla pierwszego za popełniony grzech nieczystości.

Zakończenia są dwa :


1 - przeor natychmiast wydalił pierwszego , zarzucając mu złamanie reguł i grzech nieczystości.

2 - po wysłuchaniu drugiego zwrócił się do pierwszego - bardzo zgrzeszyłeś i to trzykrotnie:
po pierwsze nie udzieliłeś pomocy bliźniemu swemu, po drugie popełniłeś grzech nieczystości
w swojej chorej wyobraźni, boś przecież nic nie widział, a po trzecie okazałeś się podłym donosicielem.

Ocenę decyzji pozostawiam czytelnikom.

Parafrazując słowa Chrystusa :

Kto z całą pewnością wie jak wybrać dobro i uniknąć zła niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem.


Codziennie dokonujemy setek, może i tysięcy wyborów. Ważnych, mniej ważnych i zupełnie błahych z których nie zdajemy sobie nawet sprawy, podświadomie lub na jej granicy. Zaskakują nas nieprzewidziane sytuacje, a do tego dochodzi jeszcze czynnik czasu. Niejednokrotnie mamy na podęcie decyzji ułamek sekundy ( np poślizg samochodu ). Zawsze mamy do wyboru co najmniej dwa rozwiązania - działać lub zaniechać działania.

W małej chińskiej wiosce mieszkał stary Chińczyk z synem. Pewnego dnia zapukali do niego sąsiedzi

- znaleźliśmy pięknego rumaka. Pasł się na twoim polu, więc zgodnie z prawem należy do ciebie. To dobrze.
- nie wiem czy to dobrze czy źle - odparł starzec.


Nazajutrz syn dosiadł rumaka , ale ten go zrzucił i uciekł. Sąsiedzi przynieśli rannego i powiedzieli:


- twój syn ma połamane nogi, długo nie będzie z niego pożytku. To źle.
- nie wiem czy to źle czy dobrze - odparł znów starzec

Po kliku dniach wybuchła wojna i wszystkich młodzieńców powołano do armii.
Załamani sąsiedzi przyszli do starca i rzekli:

- jak dobrze, że twój syn złamał nogi. Zostanie w domu, gdy nasi synowie poszli na pewną śmierć.
- nie wiem czy to dobrze czy źle - odparł jak zwykle starzec

Minął miesiąc i wszyscy poborowi wrócili. Oddział, w którym służyli dokonał bohaterskiej szarży na wroga przechylając szalę decydującej bitwy na korzyść cesarza, za co ten sowicie ich wynagrodził.
Cieszyli się sąsiedzi i mówili :


- to dobrze, że pojechali na tę wojnę. Byli ubodzy, a wrócili bogaci.
- nie wiem czy to dobrze czy źle - odparł znów starzec

Młodzieńcy spędzali czas w miejscowej karczmie pijąc wódkę z ryżu i grając w kości.
Syn starca jedynie nie pił wódki z ryżu i grał w kości. Nie miał złota.

- To nie dobrze,że złamałem nogi. Dziś tak jak oni mógłbym się zabawiać.
Stary odpowiedział to co zwykle.

Syn starca był ubogi, ale uczciwy. Powierzono mu funkcję bankiera, u którego deponowano złoto,
o które z takim zapałem grano w kości. Wypity trunek spowodował jednak, że doszło do kłótni
i bójki. Jedni zgięli na miejscu od ciosów mieczy, inni zmarli po krótkim czasie z wykrwawienia.
Zgodnie z zasadą gry w kości - gdy gra nie znajdowała rozstrzygnięcia właścicielem złota jest
bankier.

- straciłem przyjaciół, ale zyskałem złoto - rzekł syn do ojca - sam już nie wiem czy to
dobrze, czy źle.

Ta historyjka pokazuje jak ograniczoną mamy zdolność rozpoznania łańcucha przyczyny i skutku. Widzimy zaledwie kilka jego ogniw. Wyposażeni w pięć zmysłów, wtłoczeni w trójwymiarową przestrzeń, odbieramy otaczający świat w bardzo ograniczonym zakresie.


Siatkówka oka odbiera odbicie fal elektromagnetycznych jakim jest światło. Następnie przetwarza na obraz. A odbieramy zaledwie niecałe 3 % widma. Reszta jest poza naszym zasięgiem. Jeśli Bóg dał nam wolną wolę - to mamy również prawo, ba obowiązek wątpić, stawiać pytania i dociekać. Inaczej zlekceważylibyśmy ten dar. A to prowadzi prędzej czy później do podjęcia
wyboru. Jesteśmy niczym Kopernik, pozostać przy wierze, czy uznać fakty. Im więcej faktów i danych tym i rysa głębsza. Kopernik miał tę odwagę i podjął wyzwanie w 1543 roku. Wymknął się się papieskiej nieomylnej sprawiedliwości. Zmarł, ale żółwie niosące płaską Ziemię miały się dobrze, zdechły dopiero po 279 latach za czasów papieża Piusa VII, który wycofał pracę Kopernika z rejestru ksiąg zakazanych w roku 1822. Powalająca odporność na dowody i argumenty.

Kościół ma prawo i obowiązek ustosunkować się do kwestii moralnych. Badania naukowe powinny być prowadzone pod kontrolą, ale nie może narzucać swojego puntu widzenia Ex cathedra, bez wyjaśnień. Nikt też nie będzie czekał przez stulecia na jego ocenę.

 


Streszczenia filmów i książek

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

wtorek, 26 sierpnia 2014

O sztuce kreowania własnej rzeczywistości...

Dziś będzie o sztuce wykorzystywania wyobraźni, zdolności myślenia i wyrażania emocji oraz indywidualnych talentów, czyli o sztuce kreowania własnej rzeczywistości... Jeśli dzień, jak dziś mój, był wyjątkowo ciężki, pełen trudnych, stresujących sytuacji, a sen, który byłby zbawienny, nie przynosi odpoczynku, hmmm, zostaje sztuka "negocjacji" z samym sobą, by słowa "myśl o czym myślisz" stawały się realną siłą sprawczą. Czy to łatwe? Nie. Ale nieraz to jedyne wyjście, halo, to Ty sam tworzysz swoją rzeczywistość... przestań się zadręczać, pławić w rozpamiętywaniu niepowodzeń, złych słów, myśli, niemożliwości, jutro, a właściwie już dziś - będzie nowy dzień! Poczytajcie o sile kreowania własnej rzeczywistości, wyjątkowej sztuki spośród tu opisywanych, a ja idę na jutro marzeń namarzyć... Niech i dla Was ten artykuł stanie się inspiracją, polecam

Kreowanie własnej rzeczywistości


Autor: Daniel Karwicki

Wyobraźnia, zdolność myślenia i wyrażania emocji, indywidualny talent itd. składają się na siłę napędową, dzięki której tworzymy własne życie i rzeczywistość, o ile wykorzystujemy to wszystko w pełni i w sposób kreatywny. Nie jesteśmy pozbawieni wyboru, co do tego, jak ma wyglądać nasze życie i wszystko, co nas otacza.

Warto zatem być świadomym prawdziwej mocy i siły, jaką się posiada.
Każdy z nas tworzy własną rzeczywistość na podstawie wyznawanych wartości, sposobu myślenia, działania i nastawienia do otaczającego nas świata. Dzieje się to w sposób bardziej świadomy lub mniej świadomy, jednak najczęstszym przypadkiem jest niezdawanie sobie w ogóle z tego sprawy.
Jesteśmy odpowiedzialni za to, co kreujemy.
Tak więc możemy stworzyć cud lub koszmar. Chodzi mi oczywiście o naszą rzeczywistość –która może okazać się cudem albo stanowić jego przeciwieństwo, czyli prawdziwą makabrę. Jak wspomniałem, wszystko jest kwestią tego, czym kierujemy się w życiu.
Dlaczego jednak zdecydowana większość ludzi nie jest w stanie kontrolować własnego życia i tworzyć własnej rzeczywistości? Ponieważ pozwalają na to, aby czynniki zewnętrzne ich kontrolowały i nadawały znaczenie ich życiu. Zamiast przejąć stery, oddali je. Tworzy się wtedy błędne koło. Człowiekiem zaczynają miotać na prawo i lewo czynniki zewnętrzne a w jego umyśle zagnieździło się przekonanie, że tak najwidoczniej musi być. Samo przekonanie natomiast staje się motorem napędowym życia takiego człowieka i będzie miało wpływ na wszystko, co robi, także efekt będzie w kółko ten sam. Miotająca taką osobą rzeczywistość.
Jest jednak dobra wiadomość. Wszystko można zmienić. Trzeba zdać sobie tylko sprawę z tego, że wszystko to, co na zewnątrz nie nadaje znaczenia życiu człowieka. To człowiek je nadaje. Nic nie ma znaczenia, dopóki człowiek nie nada czemuś znaczenia. I tutaj jest zawsze wybór, jakiego każdy może dokonać, niezależnie czego on dotyczy. Zobacz, jak często ludzie mówią np.: „to on/ona mi to zrobiła”, „ta sytuacja doprowadza mnie do szału”, „to wszystko przez nich”, „czuję się źle, bo pada deszcz”, „nic nie jestem w stanie zrobić” itd., itp. O czym to świadczy? Oczywiście o nadawaniu nadmiernego znaczenia czemuś lub komuś. Ludzie nadają znaczenie błahostkom (i jest to przykre), które rozdmuchane do granic możliwości okupują szczytowe pozycje ich „listy przebojów”. W ten sposób deszcz i jacyś oni, ten lub tamta mają wpływ na tworzoną przez nich rzeczywistość i zagarniają ją dla siebie. Ludzie stawiają się w pozycji ofiar, zamiast odwrócić sytuację i poprzez dokonywanie wyborów decydować czy to w ogóle ma jakieś znaczenie dla nich. Dają przyzwolenie na targanie sobą czynnikom zewnętrznym, a więc co za tym idzie, tworzą sobie koszmar, w którym cierpią.
Można odpuścić.
Jeśli jest coś w Twoim życiu, czemu nadajesz nadmierne znaczenie, a przez co cierpisz, zadaj sobie pytanie, czy to Ci służy? Jeśli cierpisz, to zapewne nie. W takim razie, dlaczego dawać temu ciągle zielone światło? Dlaczego by nie powiedzieć „stop” i zapalić czerwone światło? Masz wszelkie prawo i możliwość do powiedzenia „nie”. Twoja rzeczywistość zmieni się diametralnie dzięki temu. Masz wybór co do tego, co ma dla Ciebie znaczenie, tak więc możesz tworzyć rzeczywistość opartą na właściwych wzorcach, które są dla Ciebie cenne. W życiu spotykamy się z różnymi sytuacjami i problemami, również naszą ścieżkę życiową przecina wiele osób, więc pewne zdarzenia i sytuacje mogą być nieuniknione, jak i mogą pojawić się negatywnie nastawieni do Ciebie ludzie. O ile samo w sobie może być to przykre, to jednak Ty ostatecznie masz wybór co do tego, czym to wszystko jest dla Ciebie. Albo będzie miało to wpływ na Twoje życie i rzeczywistość, albo nie. Zależy to od Ciebie.
Nie pozwól, żeby czynniki zewnętrzne nadawały sens Twojemu życiu i tworzyły Twoją rzeczywistość, tylko Ty go nadawaj i sam bądź twórcą. Zawsze masz wybór, także nie musisz się godzić na cierpienie i zwichrowaną rzeczywistość. Możesz wybrać inaczej. Zrób to.

Daniel Karwicki
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 23 sierpnia 2014

O najstarszych kawiarniach europejskich stolic - melanż sztuk kilku

A teraz nieco poważniej. Mamy wakacyjny czas, jeszcze... chociaż studenci nieco później wracają na uczelnie, a i urlopy bierzemy często po sezonie, bo taniej, dlatego będzie jak najbardziej na czasie. Czy można połączyć kilka dziedzin sztuki proponując nieco wiedzy? Zobaczmy. Sztukę kulinarną połączymy "odwiedzając" z naszym przewodnikiem, obytym w świecie sztuki i historii obieżyświatem, różne miejsca Europy - z adekwatną jej (owej sztuce kulinarnej) wiedzą. Tak zwiedzić Europę na pewno warto. A ile takich miejsc jest w Polsce? Czy o nich umielibyśmy opowiedzieć? Na pewno pomysł na kolejny artykuł jest. Mało, pomysł na ciekawy przewodnik turystyczny, ale o tym sza!

Najstarsze kawiarnie europejskich stolic


Autor: Cookie eM


Wybierając kawiarnię w czasie zwiedzania stolic europejskich warto zwrócić uwagę na te lokale, które funkcjonują tam paręset i parędziesiąt lat. Artykuł opisuje tylko małą część wśród wielu innych kawiarń o niesamowitym klimacie i charakterze naszych europejskich stolic.


Wraz z pojawieniem się kawy w XVI wieku w Europie zaczęły powstawać pierwsze kafeterie. Najpierw w Turcji, a później w Wenecji i innych portowych miastach takich jak Londyn czy Amsterdam. Jednym z pionierów w dziedzinie kawiarnianego biznesu był uznawany polski szlachcic Jerzy Kulczycki, który za bohaterskie dokonania w czasie oblężenia Wiednia w 1683 roku został nagrodzony 300 workami kawy. Otworzył on w Wiedniu kawiarnię pod nazwą "Dom pod Błękitną Butelką", w której osobiście serwował pierwszą kawę doprawianą miodem i mlekiem. Kawiarnię zamknięto zaraz po jego śmierci, ale z czasem powstawały nowe kawiarniane obiekty, które wystrojem bardziej przypominały pokoje pałacowe niż restauracje, a ich klientelą byli najczęściej intelektualiści i artyści. Na początku kawiarnie były zapełnione męską częścią klientów, dopiero w XIX wieku również kobiety zaczęły bywać w tego rodzaju lokalach.

Wybierając się w podróż po europejskich stolicach warto wstąpić do najstarszych i nadal funkcjonujących kafeterii, aby spróbować smaku tradycyjnej kawy i poczuć atmosferę dawnych kawiarń.

Do dziś w Wiedniu działa jedna z najstarszych kafeterii, funkcjonująca w założonym w 1876 roku hotelu Sacher. Mieszcząca się w sercu Wiednia kafeteria ma do zaoferowania kawę po wiedeńsku oraz sławny tort Sachera, którego receptura jest utrzymywana w tajemnicy. Tort Sachera powstał przy udziale ojca założyciela hotelu Sacher, austriackiego cukiernika Franza Sachera. Legenda głosi, że cukiernik będąc jeszcze pomocnikiem kucharza otrzymał zamówienie na tort dla księcia Metternicha, a że zamówienie przyszło późno i było niewiele czasu na przygotowania, Sacher postanowił z niewielkiej ilości składników stworzyć prosty tort, który okazał się rewelacją.

W Amsterdamie można wypić kawę w jednej z brązowych kawiarń zwanych bruine cafe. Te typowo holenderskie kafeterio - puby, oferujące zarówno kawę jak i piwo datuje się nawet na XVII wiek. Do najstarszych należy Café Karpershoek z roku 1606, najstarsza z amsterdamskich bruine cafe, która początkowo była zajazdem dla żeglarzy i kupców. Wnętrze Karpershoek od tamtych czasów niewiele się zmieniło. Na ciemnych ścianach nadal wiszą te same obrazy, cytaty i niezliczone starodruki, a atmosfera lokalu jest typowo amsterdamska.

Café Greco w Rzymie została założona w 1760 roku i jest usytuowana niedaleko Schodów Hiszpańskich. Kiedyś jej bywalcami byli ludzie kultury: malarze, pisarze, muzycy i ludzie teatru, należeli do nich Wagner, Mendelssohn, Liszt i Goethe. Dziś jest tłumnie odwiedzana przez turystów, stąd i ciężko o wolne miejsca w tym punkcie. Najlepszy czas na znalezienie wolnego stolika to popołudnie między 12:00, a 15:00. W Warszawie najstarszą kawiarnią jest Kawiarnia Bajka na Nowym Świecie, reaktywowana w zeszłym roku po krótkiej przerwie. Kawiarnia funkcjonuje od wczesnych czasów PRLu, dokładnie 1956 roku, a oferta menu niewiele się zmieniła od tamtych czasów.

Paryż ma do zaoferowania Café de Flore z końca XIX wieku. W czasie drugiej wojny światowej była miejscem spotkań Niemców okupujących Paryż. Jej wnętrze pochodzi jeszcze z lat dwudziestych. Znana klientela Café de Flore to Ernest Hemingway, Pablo Picasso, Albert Camus, Lauren Bacall, Tina Turner, J.P. Belmondo, Kate Moss, Johnny Depp, Steven Spielberg.

W stolicy Niemiec w 1834 roku Austriak Johann Georg Kranzler otworzył Café Kranzler. Nim została zniszczona w Bitwie o Berlin, była jedną z najpopularniejszych kawiarń stolicy, w której chętnie grano muzykę, a kawę serwowały najładniejsze kelnerki. Dziś tę kawiarnię można znaleźć na ulicy Kurfürstendamm, ale nie jest to jej pierwotna lokalizacja. Została ona przeniesiona z rogu ulicy Unter der Linden i Friedrichstraβe, niedaleko słynnego Upper Eastside Berlin. Nasz południowy sąsiad, Czech może pochwalić się Café Nouveau Obecni Dum. Ta najpiękniejsza praska kawiarnia została zbudowana w roku 1912, nazywana jest secesyjną perłą centrum Pragi, którego opis można znaleźć w rękopisach wielu wybitnych czeskich artystów ostatniego stulecia. W stworzenie neobarokowego, neorenesansowego stylu z domieszką orientalu było zaangażowanych wielu czeskich artystów. Kawiarnię można znaleźć niedaleko Bramy Prochowej, jednego z symboli Pragi. Budynek w latach 1994-1997 został odrestaurowany.Bruksella posiada Café Métropole zlokalizowane w hotelu. Ponad stuletnia kawiarnia gościła takie znakomitości jak Maria Curie-Skłodowska lub Albert Einstein.

 


www.miastoprzepisow.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Mały przerywnik... dobieranie stanika też może być sztuką

A teraz przerywnik, którym was zaskoczę. Będzie typowo kobieco, chociaż... Ostatnio dało mi do myślenia wyczytane gdzieś stwierdzenie, że 80% Polek nie umie dobrać odpowiedniego dla siebie rozmiaru i rodzaju stanika, czyżby dobór stanika też był sztuką? Otóż jak się okazuje tak i nawet pojawił się na rynku nowy zawód, który zwie się brafitter, a raczej brafitterka, bo to zawód, w którym trzeba mieć opanowaną sztukę dobierania Paniom bielizny... Poczytajmy

Brafitterki

Biustonosz to potężna broń – wiedzą o tym doskonale wszystkie kobiety. Nic innego, w tym samym czasie, nie wpływa na tak wiele kwestii, jak właśnie on. Biustonosz modeluje sylwetkę, poprawia postawę, kształtuje figurę i odpowiednio eksponuje walory kobiecego ciała. Imponująca lista, jak na taką, zdawałoby się, niepozorną rzecz.

Odpowiednio dobrany stanik, to komfort i dobre samopoczucie. Jednak, wyselekcjonowanie tego właściwego typu, nie jest takie łatwe. Szacuje się, że ok.80% Polek nosi źle dobrany stanik. Wszystko dlatego, że nie znają one swojego ciała, błędnie obliczają rozmiar swojego biustu, i nie zwracają uwagi na to jaki stanik powinny nosić.

W sukurs przychodzą specjalistki, przed którymi biustonosz i biust nie mają tajemnic. Te specjalistki to brafitterki. Nazwa pochodzi z języka angielskiego i oznacza, osobą która dopasowuje stanik (to fit – pasować, bra – stanik). Jest to zawód coraz popularniejszy na świecie. Także i w Polsce.

Wciąż jednak, brafitterek u nas jest zbyt mało. Nie ma niestety możliwości, aby w każdej chwili udać się po poradę do takiej właśnie osoby. Ta specjalizacja wciąż pozostaje, mimo wzrostu zainteresowania tematem w ostatnich latach, niszowa. Co odbija się nie tylko an dostępności, ale i na cenie.

Ne ma jednak co się załamywać. Wystarczy samemu zrobić pierwszy krok, i spróbować poznać się samej lepiej. Dokładnie wymierzenie wielkości biustu będzie świetnym początkiem, który zaowocuje nie tylko lepszym samopoczuciem, ale też może pomóc zwiększyć pewność siebie. A kobieta pewna siebie, jest kobietą najpiękniejszą.

Artykuł z serwisu Airstar.pl Promocja strony
Autor: ramik

Podziel się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Dodaj artykuł na Airstar.pl

piątek, 22 sierpnia 2014

Różne barwy sztuki i powroty

Witam, tym razem chciałabym zainteresować Czytelników sztuką postrzegania pozazmysłowego... Osiągnąć taki poziom poznawania ludzkiej natury... Zawsze intrygowało mnie, czy jest możliwe uchwycenie w sztuce - szczególnie fotografii, niezwykłej aury, jaka otacza człowieka, są ludzie, którzy potrafią ją dostrzec. Dziś będzie trochę naukowo, ale i "zmysłowo"... Wracam, mam nadzieję twórczo

Jak rozwijać zdolności postrzegania pozazmysłowego? Sawantyzm, synestezja, wizualizacja...


Autor: Bartłomiej Pokora

Czy można stymulować mózg, aby pobudzić zmysły do lepszego, niestandardowego działania? Jak ćwiczyć wizualizację? Jak zobaczyć aurę ludzką? Czym jest sawantyzm i synestezja? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w niniejszym artykule.


Sawant (fr. savant – uczony) to osoba z zazwyczaj w pewnym stopniu upośledzona (np. autystyczna), a jednocześnie posiadająca genialne, niespotykane zdolności, np. posiadająca doskonałą pamięć (np. fotograficzną) lub umiejętność błyskawicznego dokonywania skomplikowanych obliczeń.

Sawantem był m. in.  Kim Peek (1951 – 2009), który był pierwowzorem głównego bohatera filmu „Rain Man”. Potrafił on w ciągu 8 sekund z 98%-tową precyzją zapamiętać dwie strony maszynopisu. W czasie swojego życia zapamiętał z taką dokładnością treść ok. 12.000 książek. Na pytanie, co wie np. o Marilyn Monroe, potrafił natychmiast odpowiedzieć, że w 2034 r. obchodziłaby ona 108 urodziny i tego roku rocznica jej urodzin będzie w czwartek”.

Kolejnym sawantem jest  Daniel Temmet (ur. w 1979). Zna on kilkanaście języków, a jednego z trudniejszych – islandzkiego, nauczył się w trakcie 7-dniowej wizyty w Islandii, w stopniu wystarczającym, aby ostatniego dnia pobytu udzielić wywiadu w islandzkiej telewizji. Należy do niego rekord świata w zapamiętaniu największej liczby kolejnych cyfr liczby pi. W ciągu  5 godzin i 9 minut wymienił bezbłędnie kolejne 22.514 cyfr.

 W latach 90-tych wykonywano eksperymenty nad sztucznym wywoływaniem zdolności typowych dla sawantów pod wpływem pola magnetycznego. W doświadczeniach przeprowadzonych m.in. na Uniwersytecie Flindersa w Adelajdzie zastosowano metodę tzw. przezczaszkowej powtarzalnej stymulacji magnetycznej (ang. RTMS, repetitive transcranial magnetic stimulation), którą wypróbowano na 17 osobach. W efekcie uzyskano przejściowe pojawianie się niektórych wyjątkowych cech, jak np. zdolności artystycznych, szybkiego liczenia czy zapamiętywania. Jednak, po kilku godzinach od zakończenia stymulacji polem magnetycznym, ulegały one zanikowi.

Daniel Tennet ustanowił rekord świata w najdłuższym recytowaniu z pamięci kolejnych cyfr liczby pi, tylko że… twierdzi, że ich nie zapamiętał… Daniel postrzega cyfry i liczby inaczej niż przeciętny człowiek. Do każdej liczby od 1 do 10.000 ma przypisany określony kolor, wielkość, fakturę, temperaturę, dźwięk, zapach lub kształt, itp. Według opisów Tammeta, cyfra 1 np. jest bardzo jasna, cyfra 9 jest duża, liczba 289 jest brzydka, 5 wygląda podobnie jak grzmot, a określony dźwięk brzmi podobnie jak 31 do potęgi 6. Dzięki temu, Daniel potrafi bardzo szybko wykonywać skomplikowane obliczenia, podając wynik z dokładnością nawet do 30 miejsc po przecinku. Liczbę pi postrzega on jako krajobraz, a recytując jej kolejne cyfry, opisuje poszczególne elementy tego krajobrazu. Naukowcy nazywają postrzeganie określonego bodźca przy pomocy różnych „nietypowych” dla jego odbioru zmysłów, jako synestezję.

Synestezja (gr. synaísthesis - równoczesne postrzeganie od sýn - razem' i aísthesis - poznanie poprzez zmysły) to stan lub zdolność, w której doświadczenia jednego zmysłu (np. wzroku) wywołują również doznania płynące z innych zmysłów. Na przykład odbieranie niskich dźwięków wywołuje wrażenie miękkości, barwa niebieska odczuwana jest jako chłodna, obraz litery lub cyfry budzi skojarzenia kolorystyczne lub inne, jak u Daniela Temmeta, itd.

U synestetów stosunkowo najczęściej spotykane jest „barwne słyszenie", które polega na tym, że dźwięki wywołują barwne wrażenia. Synestetami byli m.in.: Ludwik van Beethoven, Nikołaj Rimski-Korsakow, Vladimir Nabokov, Wassily Kandinsky, Franciszek Liszt i Jimi Hendrix. Synestetą jest również sir Elton John, który dźwięki postrzega jako określone barwy. Skojarzenia poszczególnych tonów z danymi barwami są jednak najczęściej odmienne u różnych osób, co implikuje istotne znaczenie czynnika emocjonalnego w synestetycznym postrzeganiu.

 Z powyższego opisu nasuwają się dwa istotne wnioski. Po pierwsze - różne bodźce i zjawiska mogą być postrzegane „nietypowymi” zmysłami - np. liczby w formie obrazów, brzmień, kolory w formie odczuć lub dźwięków, dźwięki w formie barw, emocje w formie barw, zapachów, itd. Po drugie – istnieje możliwość wpływania na funkcjonowanie naszego mózgu, np. w taki sposób, że pracuje on znacznie wydajniej niż zazwyczaj, a przeróżne bodźce odbierane są innymi niż zawsze zmysłami.

Ale czy taki efekt lub podobne można osiągnąć bez wykorzystania niezwykle skomplikowanych urządzeń? Czy można stymulować mózg, aby pobudzić zmysły do lepszego  działania? Czy możliwe jest rozwijanie zdolności tzw. postrzegania pozazmysłowego? Odpowiedź na wszystkie te pytania jest pozytywna. Poniżej przedstawię przykładowe proste techniki, które mogą służyć poszerzaniu „oka percepcji”, np. umożliwić postrzeganie otaczającej nas energetycznej rzeczywistości, promieniującej różnymi kolorami, zapachami, dźwiękami, itd.

Najpierw jednak parę słów o przeczuciach, intuicji i postrzeganiu pozazmysłowym (wewnętrznym). W chwilach szczególnych, nierzadko również dramatycznych, podświadomość może przełamać kurtynę tworzoną przez świadomy umysł i przekazać nam ważne informacje w formie obrazu lub innego doznania zmysłowego lub też przeczucia płynącego drogą pozazmysłową. Niekiedy doświadczamy też ujawniania się wewnętrznych informacji o nas samych. Np. obracamy się w czyimś kierunku, kiedy „czujemy” na sobie czyjś wzrok, czy też myślimy o kimś tuż przed tym, jak spotkamy go przypadkiem na ulicy lub odbierzemy od niego telefon. Czasami odczuwamy też przeczucie, aby czegoś nie robić lub aby właśnie zrobić coś, co niekiedy wydaje się nieracjonalne. Będąc w bliskich relacjach z innymi, czujemy czasem, gdy coś złego dzieje bliskiej nam osobie (jest w sytuacji zagrożenia, ma kłopoty ze zdrowiem, lub kiedy umiera). Często mówimy również o efekcie „pierwszego wrażenia” jako przydatnym, lecz często niedocenianym narzędziu poznawczym i metodzie podejmowania dobrych decyzji. Wszystkie te przeczucia i podobne doznania bardzo często okazują się zaskakująco prawdziwe.  

Bez względu na to, czy takie zdarzenia przypiszemy naszej intuicji, przeczuciom, szóstemu zmysłowi, czy jak mówią osoby anglojęzyczne – płynącym z naszych wnętrzności  „gut feelings” (dosłownie: odczuciom jelitowym), są to wszystko przykłady mimowolnego odbioru informacji z zazwyczaj niedostępnego dla nas obszaru nieświadomego. Jak wynika z moich doświadczeń oraz relacji wielu innych osób, poprzez ustawiczną praktykę, możemy spowodować, by przepływ informacji zza kurtyny naszej świadomości był w mniejszym stopniu przypadkowy i mimowolny, a bardziej przez nas samych wywoływany i kontrolowany. Dzięki rozwojowi zdolności postrzegania pozazmysłowego (sam używam również terminu postrzegania „multizmysłowego” lub „międzyzmysłowego”, ponieważ odbiór informacji w tym procesie następuje często przy wykorzystaniu więcej niż jednego zmysłu), możliwe jest np. widzenie lub czucie pola energetycznego człowieka (aury) lub wewnętrzny ogląd zaburzeń występujących w organizmie. Mechanizmy mentalnej pracy z nieświadomością, a przede wszystkim postrzeganie pozazmysłowe, to podstawowe narzędzia wykorzystywane m. in. w terapii energetycznej (np. bioenergoterapii).

Postrzeganie pozazmysłowe ma wiele wspólnego z wizualizacją – stanem wzmożonego tworzenia się wyobrażeń. Mogą one powstawać jako wynik naszych aktywnych działań mentalnych i mówimy wtedy o tworzonych przez nas wyobrażeniach, czyli o wizualizacji w najczęściej stosowanym znaczeniu tego słowa. Kreowane w ten sposób wyobrażenia mogą służyć do kształtowania rzeczywistości i przyszłych zdarzeń, jak ma to miejsce np. w tajemnej wiedzy kahunów – Hunie, czy we współczesnej psychologii sportu i stosowanych tam treningach wizualizacyjnych. Inne znaczenie terminu „wizualizacja” związane jest z samoistnym wyświetlaniem się niezamierzonych wyobrażeń na czystym ekranie naszej świadomości (nie są to już wtedy właściwie wyobrażenia). Zastosowanie pierwszego rodzaju wizualizacji jest zagadnieniem niezwykle interesującym, jednak na tyle obszernym, że wymaga odrębnego omówienia. Skoncentrujmy się teraz na tym drugim („biernym”) rodzaju wizualizacji. Tutaj również możemy dokonać dalszego podziału.

Wizualizacja spontaniczna występuje bez naszej woli, pojawia się sama w formie przebłysku obrazu, wizji zbliżającego się zdarzenia lub np. w czasie tzw. proroczych snów. Wizualizacja rzeczywista, której również nie należy utożsamiać z produkowaniem przez nas wyobrażeń, umożliwia precyzyjne postrzeganie planów anatomiczno-fizjologicznych  organizmu (np. kamieni w woreczku żółciowym) lub zmian chorobowych, mających swe odzwierciedlenie w subtelnych planach widmowych energii człowieka. Natomiast z wizualizacją symboliczną mamy do czynienie, gdy otrzymujemy informacje z nieświadomości w formie różnorodnych symboli-wizji. Zdolność ich prawidłowego odczytu wymaga intuicji, predyspozycji, wiedzy i talentu, a przede wszystkim praktyki.

„Anteną” biorącą udział w odbieraniu nieuświadomionych sygnałów płynących z wewnątrz ciała i spoza niego, jest całe ciało (fizyczne i energetyczne) oraz wszystkie zmysły, a przewodnikiem sygnałów jest układ energetyczny i nerwowy. Narzędziem służącym do odczytu informacji napływających z postrzegania pozazmysłowego, czyli m. in. wizualizacji rzeczywistej i symbolicznej, może być m. in. ekran naszego umysłu, który można stworzyć w dowolnym momencie poprzez zamknięcie oczu i wyobrażenie go sobie. To na nim wyświetlają się obrazy płynące z obszaru nieświadomości. Informacje takie mogą również być odbierane jako słyszane dźwięki lub słowa, odczuwane zapachy, wrażenia termiczne, czuciowe, mogą one również wywoływać określone emocje, niekiedy bardzo silne.

Nie są mi znane techniki, które umożliwiałyby wprowadzenie mózgu w tryb pracy charakterystyczny dla mózgów geniuszy, np. sawantów. Natomiast przedstawię kilka praktycznych ćwiczeń, które aktywizują zdolności postrzegania pozazmysłowego i wizualizacji. Poprzez praktykę i rozwój wrażliwości energetycznej (poszerzanie „oka percepcji”) można nauczyć się odchylać kurtynę świadomości i wywoływać odbiór informacji nieuświadomionych, dotyczących np. zaburzeń zdrowotnych, miejsca przebywania określonych przedmiotów lub osób, wyczuwania utajonych intencji mogących nam zaszkodzić osób, czy też dotyczących przyszłych zdarzeń.

Przed przystąpieniem do każdego z opisanych ćwiczeń, należy przygotować się w taki sam sposób. Konieczne jest osiągnięcie stanu całkowitego odprężenia ciała, uspokojenia i zrównoważenia oddechu oraz swoistej bezmyślności - wyciszenia emocji i umysłu. Można to osiągnąć m. in. poprzez odpowiednie techniki oddechowe. Takie wyciszenie prowadzi do  harmonizacji pracy półkul mózgowych i wywołuje tzw. stan alfa, czyli obniżenie częstotliwości fal mózgowych do ok. 8 Hz, który jest konieczny przy postrzeganiu pozazmysłowym. Wskazana jest również stymulacja ośrodka energetycznego (czakry) trzeciego oka, która pełni na tyle ważną rolę w postrzeganiu pozazmysłowym, że niektórzy wskazują ją jako siedzibę szóstego zmysłu. Czakra trzeciego oka znajduje się pomiędzy brwiami, tuż (ok. 1 cm) ponad linią brwi. W celu jej aktywacji należy silnie skoncentrować swoją uwagę na tym punkcie i wziąć kilka głębokich oddechów. Przy każdym wydechu należy wydalać z czakry zużytą, szarą energię, a przy każdym wdechu należy chłonąć punktem umiejscowienia czakry świetlistą energię w kolorze indygo (ciemnego granatu). Po kilku takich oddechach można przejść do wykonania wybranego ćwiczenia, pamiętając, aby w trakcie jego wykonywania, oddech był cały czas spokojny i równomierny, a ciało odprężone.

Ćwiczenie 1. Uwrażliwienie wzroku. W ciemnym pokoju, na ciemnym tle ustaw zapaloną świecę na wysokości oczu, w odległości ok. 1 m od siebie. Przy pełnej koncentracji obserwuj płomień świecy, starając się w miarę możliwości, nie zamykać powiek (nie należy robić nic na siłę, nadmiernie się zmuszając!). Po ok. 3 minutach zdmuchnij świecę i zamknij oczy. Obserwuj to, co będzie wyświetlało się na Twoim ekranie umysłu, tak długo, jak długo cokolwiek będzie widoczne. Nie analizuj i nie interpretuj. Po prostu obserwuj. To ćwiczenie ma za zadanie uwrażliwienie Twojego wzroku na bardziej subtelne sygnały, które będziesz odbierać obserwując np. ludzką aurę. Pomoże Ci w tym kolejne ćwiczenie.

Ćwiczenie 2. Postrzeganie aury. Wykonaj wszystkie czynności tak samo, jak w poprzednim ćwiczeniu, jednak nie patrz bezpośrednio na sam płomień świecy, lecz w okolicę kilkunastu cm nad nią, lekko w bok od płomienia (z jego prawej lub lewej strony), próbując ustawić ostrość patrzenia kilka-kilkanaście cm za płomieniem. Również staraj się nie mrugać oczami, a także nie zmieniać obszaru i ostrości patrzenia. Będziesz widzieć coraz większy i coraz bardziej barwny blask bijący od płomienia. Z czasem możesz ustawiać punkt do obserwacji jeszcze dalej od płomienia, tak aby obserwowane spektrum było coraz większe.  Jest to ćwiczenie widzenia obwodowego, które jest bardzo przydatne przy postrzeganiu aury. Po pewnym czasie odstaw zapaloną świeczkę na bok i zajmij się obserwacją własnej dłoni wyciągniętej na długość ręki. Możesz lekko ją poruszać. Zauważysz, że Twoja dłoń również bije energetycznym, kolorowym blaskiem. Będzie to moment, kiedy po raz pierwszy zobaczysz aurę. W dalszej kolejności możesz spróbować w ten sposób (widzeniem obwodowym), w półmroku, obserwować w lustrze aurę wokół swojej głowy. Wraz z praktyką, będziesz mógł widzieć aury innych osób w każdych warunkach.

Ćwiczenie 3. Wizualizacja - koncentracja tunelowa. Zamknij oczy i uruchom Twój wewnętrzny ekran umysłu. Musisz być na nim całkowicie skoncentrowany, jakbyś patrzył na określony obiekt przez tunel, nie widząc nic innego. Zadaj pytanie skierowane do swojej nieświadomości. Może to być np. prośba o wyświetlenie obrazu przekroju Twojego lub czyjegoś narządu, prośba o pokazanie miejsca, w którym znajduje się zgubiona przez Ciebie rzecz lub też prośba o wyświetlenie lub usłyszenie sugestii, która pomoże Ci rozwiązać trapiący Cię problem. Granicami możliwych pytań są jedynie granice Twojej wyobraźni... Spokojnie i cierpliwie czekaj na odpowiedź. Może upłynąć kilka minut zanim pojawią się jakiekolwiek obrazy lub inne doznania. Obrazy mogą pojawiać się nagle – jak przepływające bańki mydlane, z których można coś wyczytać. Na początku płynące informacje mogą być mgliste i nie do końca zrozumiałe, ale w miarę praktyki, będą się one stawać coraz bardziej wyraziste i zrozumiałe. Możesz również wykorzystać tę metodę do zaglądania w przyszłość, np. prosząc o wyświetlenie obrazu twarzy istotnej dla Ciebie osoby, którą poznasz w przyszłości lub też prosząc o wyświetlenie informacji dot. biegu zdarzeń, które mogą nastąpić jeśli podejmiesz decyzję A, a następnie porównać je z doznaniami dotyczącymi potencjalnych konsekwencji podjęcia decyzji B.

Ćwiczenie 4. Medytacja pustki. Zamknij oczy i nie rób NIC. O niczym nie myśl, niczego nie staraj się zobaczyć, ani doświadczyć. Po prostu bądź! Niczego nie oczekuj. Bądź w tym stanie tak długo, jak tylko potrafisz nie przymuszając się.  To jedno z trudniejszych ćwiczeń. Gorąco je polecam! Ma ono zastosowanie nie tylko przy rozwoju zdolności postrzegania pozazmysłowego, ale również jako doskonałe narzędzie do wypracowywania swoistej uważności, samoświadomości, spokoju i harmonii emocjonalnej. Za którymś razem, w pewnym momencie tej medytacji, możesz doświadczyć czegoś wspaniałego, co trudno będzie Ci opisać i kiedykolwiek zapomnieć.

Życzę cierpliwości i wytrwałości w ćwiczeniach, które zapewne zaowocują sukcesami w rozwijaniu zdolności nieco innego postrzegania otaczającego nas świata, a tym samym – najprawdopodobniej – czymś więcej!


mgr Bartłomiej Pokora
Mistrz bioenergoterapii
Trener psychobioenergetyki
www.bioneo.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.