środa, 15 czerwca 2011

Recenzja: Tysiąc spokojnych słów

Autorem artykułu jest Fabryka Kultury




Jerzy Pilch to jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy, do tego publicysta, dramaturg i scenarzysta filmowy. Laureat nagrody Fundacji im. Kościelskich (1989) oraz Nagrody Literackiej Nike, którą otrzymał w roku 2001 za powieść „Pod Mocnym Aniołem”.

Autor scenariuszy do filmów Żółty szalik i Spis cudzołożnic. Jedną z jego książek jest właśnie „Tysiąc spokojnych miast”, gdzie autor wraca do swych wspomnień z dzieciństwa, przeżytych na ziemi cieszyńskiej. Opowiada o swoim ojcu, matce oraz o znajomym rodziny, Panu Trąbie. Jednak nie tylko. Jest to także opowieść o dojrzewaniu dziecka, pierwszej miłości, wierze, codziennych problemach. Najprościej -jest to powieść o piciu i sensie życia w świecie, który jest dla protestanta obcy i inny.


155x220

Ironicznie, na pierwszy plan wysuwa się tło lektury, czyli szarobura rzeczywistość Polski komunistycznej. Dla mnie o tyle ciekawa, że nieznana osobiście. Jest więc i tło i fabuła- dodatkowym plusem jest to, ze autor nie ubarwiał zanadto swoich przeżyć, są tak realistyczne, że można się dosłownie wyczuć podczas lektury. Jednak nie zrobiła na mnie zupełnie pozytywnego wrażenia.
Mimo, że pełna ciętej ironii i humoru, książka Pilcha dają wrażenie lekkiego rozszczepienia się rzeczywistości. Autor, nazywany mistrzem pierwszego akapitu na nim właściwie kończy akcję "Gdy ojciec i pan Trąba postanowili zabić I sekretarza Władysława Gomułkę, panowały niepodzielnie upały, ziemia trzeszczała w szwach, rozpoczynała się udręka mojej młodości", określa to, co od razu skończy się tylko na pomyśle. Przez co wydaje się, książka powstała z zszycia jednego, dwóch dobrych pomysłów, których ani nie można poprowadzić dalej, ani przyzwoicie zakończyć. Przeczytanie tego typu lektury do końca może być więc kłopotliwe – u mnie wywołało znużenie już po niecałej połowie książki. Treść przepełniona jest dialogami, które tylko pozornie maja coś wspólnego z główną akcją. Są tylko watą, być może dla kogoś równie ciekawą, ale jednak watą, owym tysiącem niepotrzebnych słów, które mają wypełnić braki w fabule. Pozostaje owo wrażenie przesytu, przegadania i lekkiej nudy. I chyba autor też miał taką świadomość. Sam Najlepiej podsumowuje to we fragmencie: „Będziemy gawędzili, będziemy popijali, będziemy filozofowali. Będziemy niczym bohaterowie odklejonej powieści. Będziemy niczym postacie literackie , co zamiast działać leniwie, choć wszechstronnie, obgadują swoje losy”.


Jerzy Pilch
Tysiąc spokojnych miast

---

artykuł pochodzi z http://tonykultury.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz